Pare dni po ... Do czasu pojawieniu się opisów i galerii na stronach Bractwa zapraszamy do zapoznania się z oficjalnymi wynikami jak i galeriami ze zdjęciami POTka i Szczecina. |
||
godzina 0827
Czytajcie relacje zalogi z trasy rejsu z Tallina (ponizej). Wkrotce zostanie okraszona zdjeciami. Zostanie pewnie tez powiekszona galeria. A teraz do ogladania najwspanialszej armady zaglowcow w Szczecinie
godzina 2307
Kolejne rezultaty: Chopin 6-ty w klasie A, 24-ty w ogolnej.
Relacja II
2007.07.22, niedziela
Znów jesteśmy w porcie. Tallin przywitał nas ciężką pogodą ale i smutną świadomością, że tu właśnie żegna się będziemy z częcią załogi. Jednak na otarcie łez witać będziemy nową. Już od samego rana przygotowujemy się do przyjęcia nowych załogantów na pokład. Przed przekazaniem statku wszystko musi błyszczeć, przecież klar na żaglowcu to podstawa. Dlatego właśnie rejony sprzątaliśmy dwa razy dłużej i z podwójną dokładnością, z każdej kajuty dochodziły odgłosy pakowania się typu: widział ktoś mój polar? Również nieustający szum odkurzacza dziś nikogo nie zaskakiwał. Klar w kajutach wiązał się jednak z zaburzeniem porządku w klasie, która to po raz kolejny zmieniła się w przechowalnię bagażu. Planowany na godzinę 12.00 przyjazd nowej załogi "ucieszył" również wachtę kambuzową która to musiała przygotować obiad dla ekstremalnej liczby około 100 osób. Jednak gdy nowi już stawili się na decku nikt nie narzekał. Wszyscy z radością witali zarówno te znajome jak i te mniej znajome twarze. Po rozlokowaniu załogi po kajutach, przydzieleniu do wacht oraz zawarciu nowych znajomości nadszedł czas na zapoznanie się z Tallinem. Niemal wszyscy wybiegli na miasto. Powrót oczywiście na kolację. Około 20.00 smutne acz konieczne pożegnanie. Kapitam podziękowawszy kadrze za udany rejs uścisnął dłoń każdego wyjeżdżającego załoganta. Po wydaniu miliarda świstków, książeczek żeglarskich itp. nadszedł czas na łzy. To jedyny moment gdy nawet najtwardszy żeglarz może pozwolić sobie na chwilę słabości. Gromkimi brawami z żalem w oczach i nadzieją na kolejne spotkanie już w Szczecinie pożegnaliśmy naszego Sail Master'a oraz pozostałą część załogi. Teraz trzeba wdrożyć nowych w tryb życia na pokładzie oraz się zgrać, bo w końcu płyniemy aby wygrać...
Charlotte Larsen, I wachta
2007.07.23, poniedziałek
Po pierwszej od wymiany załóg nocy spędzonej pod bladą łuną nieba nad estońskim portem, spotkaliśmy się na dziewiczej dla nowego składu osobowego zbiórce na rufie Chopina. Po przeliczeniu wacht kapitan Andrzej Drapella jasno zdefiniował oczekiwania wobec załogi i oficerowie oraz starsi wachty rozpoczęli szkolenie. Dla tych, co na morzu pierwszy raz, oznaczalo to przede wszystkim brniecie przez gąszcz obco brzmiących nazw XXXXXX XXXXXX, poplątać się w głowach niczym olinowanie po długiej sztormowej przeprawie. Pierwszym, wymagającym sprawności zadaniem, był ćwiczebny alarm opuszczenia statku. Potem nowa załoga poznawała osprzęt rygu i jego obsługę. Co najważniejsze, dowiedzieliśmy się kto nam będzie pomagać, a komu każdy z nas może pomoc, tak, by przed drugim etapem wyścigu stworzyć zgrany zespół. Poznawaliśmy się nawzajem.
Nowi załoganci najszybciej opanowali "trapówkę", która tym razem oznaczała nie tylko promowanie ojczyzny i pięknie reprezentującego ja dwumasztowca, ale również poprawianie przesuwającego się trapu. Kilka koszulek, kubek i mnóstwo pocztówek będą o nas przypominać w domach na całym świecie.
Po zakończeniu szkolenia mieliśmy okazje bliżej poznać Tallinn - stolice Estonii; jego zabytkowa architekturę, smaczne naleśniki, tanie piwo, niezrozumiały język i masy głośno zachowujących się turystów, co tylko bardziej zachęcało nas do powrotu na pokład brygu i jak najszybszego wypłynięcia na spokojny jeszcze Bałtyk.
W ciągu dnia pogoda uległa zmianie. Po nadejściu chłodnego frontu, słonce ustąpiło miejsca chmurom. O 0910 na pokład wszedł pilot portowy o twarzy pokerzysty i STS Fryderyk Chopin wyszedł w morze. Wzmagający się zachodni wiatr pozwolił postawić żagle do lewego halsu i obrać kurs na Alandy. Był to pierwszy morski sprawdzian dla nowicjuszy. Natomiast kurczak curry z makaronem, którego można było potem podziwiać w najróżniejszych zakątkach rejonów i pokładu okazał się dla wielu ostatnim posiłkiem na cały nadchodzący dzień.
Maciek Wróbel, II wachta
2007.07.24, wtorek
To był dzień wielkich niespodzianek. Rozpoczął się o drugiej w nocy dla wachty pierwszej. Wiatr wzmógł się niemiłosiernie. Najdzielniejsi ochotnicy mieli przyjemność zrzucać żagle przy dość silnym wietrze dochodzącym do 6 w skali Beauforta. Po ciężkiej nocy doznaliśmy kolejnego zdziwienia - kuk zbuntował się, mówiąc, że nie będzie śniadania. Nieliczni chętni do jedzenia sami zatroszczyli się o posiłek. Z czasem wiatr uspokajał się a fala była coraz mniejsza i tym sposobem na obiad dostaliśmy przepyszny rosołek, kisiel i banany. Z tak licznego w przeżycia dnia zapamiętaliśmy zwłaszcza kolację na ciepło, która zrekompensowała brak śniadania. Trzy czwarte załogi po raz pierwszy tego dnia poczuło głód.
Kinga Ewelina Dulińska, III wachta
2007.07.25, środa
Po tzw. "szkwale dnia poprzedniego", który zmusił część załogi do wachty zawietrzno-burtowej oraz sprawdzania, czy tylko sikać nie należy pod wiatr, wiatr ucichł niemal do zera. Chwilę po północy zrzuciliśmy żagle, stawiając grot-diesla, rozpoczęliśmy podejście do Mariehamn na Alandach. Przycumowaliśmy na wskazanym przez pilota miejscu i zostaliśmy poinformowani, że za chwilę kolejne manewry. Trzeba było ustąpić miejsca przy kei barkowi "Lord Nelson" - jednemu z dwóch brytyjskich żaglowców przystosowanych dla niepełnosprawnych. Manewry wydłużyły się konkretnie, gdy okazało się, że nelsońskie reje, mimo zbrasowania, wystają i tak około 2,5 metra poza kadłub. Kombinowanie, czekanie... w końcu, za radą brytyjskiej Pani Kapitan, obydwa statki zbrasowały się w literę "V" i stanęły longside, wpasowując zbrasowane reje tak, by możliwie nie utworzyć logo Volkswagena.
Później prezentacja w klasie o odwiedzanym kraju, wydanie naszych "mundurów", trap, zwiedzanie "Pommerna", a wieczorem impreza szantowa w klasie.
Słowem życie portowe żaglowca.
Ania 'Żuq' Żaczek, I wachta
2007.07.26, czwartek
Czwartkowy poranek w Mariehamn przywitał nas szarym niebem i chmurami. Na szczęście, jak się miało niedługo okazać, dzień zapowiadał się bardzo słonecznie. Na apelu o 0800 rano odczytano relacje z poprzednich dni, rozdano nam naszywki na mundury, a kapitan przywitał dwóch naszych nowych załogantów przybyłych na drodze wymiany z „Naszego Domu”. Po apelu zaczęło się oczekiwanie na manewry wyjścia z portu, co nastąpiło około godziny 0915. Rejs przez Alandy umilała nam piękna słoneczna pogoda i widok wielu małych wysepek, tak charakterystycznych dla tego miejsca. Stopniowo przybywało na pokładzie osób dzielnie walczących z igłą, nitką i naszywkami. W końcu upiększanie munduru to nie prosta sprawa. Inna atmosfera od pokładowej sielanki i prac bosmańskich panowała na mostku. Trwała tam nieustanna walka o utrzymanie naszego statku na właściwym kursie i niedanie się zwieść niebezpiecznym szwedzkim wodom. Około 2030 alarmem rozpoczęliśmy manewry wejścia do portu w Sztokholmie, które po około 1,5h zakończył apel, na którym kapitan przedstawił nam plan imprez przygotowanych przez organizatorów. Na zakończenie pięknego dnia odbył się krótki wykład o Sztokholmie, na którym to Agata przybliżyła nam historię miasta, jego wygląd i najważniejsze zabytki.
Karol Konarski, wachta II
27.07.2007, piątek
Ten dzień przywitał nas Sztokholmem. Oraz białym mundurkiem. Załoga podzieliła się na dwa typy:
-oszalały zwiedzacz
-niemniej oszalały oprowadzacz
Kto akurat nie miał wachty ruszał oglądać Wenecję Północy – w skrócie: woda-mosty i Renesans. Za to bardzo ładne. Kto za to miał wachtę przywdziewał biały mundurek i z uśmiechem numer pięć oprowadzał, ulotkował, rozdawał, walczył z namiotem, nosił, zwijał, poprawiał, klarował i skakał na jednej nodze. Reszta przygód w mających niedługo wejść na rynek „Wspomnienia Białego Mundurka”. Z wieczornych atrakcji należy wspomnieć o międzynarodowej imprezie okraszonej nauką piosenek maści typowo przedszkolnej: „ogórek, ogórek, ogórek”, etc. Wytrwałość zawierania międzynarodowych kontaktów miała swoje granice – musieliśmy w końcu odnaleźć swoje koje. Zarząd transportu miejskiego ostrzega – w metrze łatwo się zgubić.
ata Tomaszuk, wachta III
28.07.2007, sobota
To drugi dzień postoju w Sztokholmie. By tradycji stało się zadość zaczęliśmy dzień apelem na rufie. To również tu załatwiamy te drobne i te nieco większe organizacyjne sprawy statkowe. Tym razem było ich sporo. Trzeba było wyłonić reprezentację na mecz piłki nożnej, odszukać właścicieli zagubionych fantów, a przede wszystkim dokonać ustaleń związanych z koncertem. Zapytacie pewnie z jakim koncertem i co to może mieć wspólnego z żaglowcem. A wspólnego ma wiele. Na pokładzie F. Chopina zorganizowany został koncert muzyki Fryderyka Chopina. Takie przedsięwzięcie wymaga wielu przygotowań. Toteż od rana przygotowywaliśmy statek do imprezy na wielką skalę. Zarządzeniem kapitana o 16.30 wszyscy stawili się na burcie w mundurach zwarci i gotowi. Zbliża się godzina 17.30. Po zmaganiach z liczną grupą turystów próbujących zdobyć pokład STS Chopina nadszedł czas by zacząć SHOW. Lansowaliśmy się na pokładzie starając się dobrze wyglądać i zastanawiając się o czym u licha można nawijać przez 22 minuty w języku mordoru (szwecki). W końcu nasz artysta zaczął grać, by po około 40 minutach oklaski wyrwały nas z nostalgicznej zadumy celem zaprezentowania parady burtowej i najnowszych trendów w modzie marynarskiej na rok 2007. Potem już wszystko stało się tak szybko. Poczęstunek dla VIP-ów w klasie, pożegnanie i w końcu czas na CrewParty. Przed imprezą oddelegowaliśmy na bankiet do ratusza oficerów wraz z towarzyszącymi im odstrzelonymi jak na dumne żeglarki przystało starszymi wachty. Reszcie załogi pozostało już tylko się wyszykować i udać na CrewParty po utęsknione piwko. W domu kultury gdzie impreza miała miejsce, integrując się z innymi polskimi załogami i opędzając się od "przystojniaków" z meksykańskiego Quatemoca szybko podbiliśmy parkeity. Równolegle część załogi dbała o imprezowy nastrój na statku. Co by im dopomóc w okolicach północy wszyscy wróciliśmy na pokład. Co działo się potem nie śniło się nawet filozofom...
Charlotte Larsen, wachta I
29.07.2007, niedziela
To już trzeci, pełny dzień pobytu w sztokholmskim porcie. Po kolejnej, dla wielu bardzo krótkiej i intensywnej nocy, załoga na porannym apelu dowiedziała się o zmniejszeniu liczebności wacht trapowych, co pozwoliło nam - wykwalifikowanym już przewodnikom - wreszcie odwiedzić Sztokholm. Niedługo potem kilkunastoosobowej grupie dane było przejrzeć kolekcję sztuki nowoczesnej zgromadzoną w pobliskim muzeum; prace Braque'a, Modiglianiego, Kleina, Miró i Lichtensteina cieszyły oczy. Część wycieczki odwiedziła także muzeum architektury i inne, warte zachodu miejsca, odrywając się na chwilę od obowiązków wacht.
Po przyspieszonym obiedzie m n i e j s z o ś ć załogi wybrała się na paradę żeglarzy, która przez godzinę w hałasie okrzyków, pieśni i gwizdów przetaczała się przez ulice centrum Sztokholmu. Uzbrojeni w nagle i ubrani w mundury pozdrawialiśmy wiwatujących nas Polaków, nieźle się przy tym bawiąc. Warto odnotować fetowaną na kończącej paradę imprezie wygraną Daru Młodzieży w turnieju piłki nożnej Tall Ships' Races, w którym my również braliśmy udział.
Podczas, gdy połączone siły wacht czyniły hałas na ulicach stolicy Szwecji, STS Fryderyk Chopin przeszedł face-lifting. Połączone siły bosmana i załogi przemalowały nagielbanki śródokręcia i grotmaszt, wymieniono część lin. Do wyścigu ruszamy także z nowymi żaglami.
Maciek Wróbel, wachta II
30.07.2007, poniedziałek
Rankiem przywitało nas słońce, więc można się było domyśleć, że wychodzimy z portu. Po porannych porządkach i ostatnich gorączkowych wypadach do miasta, odbiliśmy. Nasze wyjście w towarzystwie pozostałych żaglowców i jachtów spowodowało paraliż miasta, ponieważ Szwedzi zamiast po ludzku iść do pracy, stali i oglądali - chociaż właściwie była to pora lunchu, więc może w ostatecznych rozrachunku nie spowodowaliśmy krachu na szwedzkiej giełdzie. Podczas parady nauczyliśmy kilku pożytecznych rzeczy.
Zrobienie stadionowej fali wymaga kucnięcia, wstania i znów kucnięcia i wcale nie jest takie proste.
Nie warto składać bannera przed obiadem, bo się raczej można z tym drugim pożegnać.
Brasowanie fokreji z obłożonym halsem nic nie da. Naprawdę.
Grotdisel działał w szkierach bez zarzutu. Szkoda, że tylko on. Slalomując między osaczającymi nas motorówkami dotarliśmy do kotwicowiska, gdzie w doborowym towarzystwie mogliśmy rzucić kotwicę. Po szybkim brasowaniu i jeszcze szybszej kolacji, zostaliśmy uraczeni ucztą duchową w postaci filmu Naszego Pana Kapitana z wyprawy na Anatrktydę i innymi morskimi opowieściami.
Prognozy pogody na jutro zadowalają wszystkich: od 3 do 12, dla każdego coś miłego, jak to mówią. Kotwica trzyma. Pora wyspać się przed startem.
ata Tomaszuk, wachta III
31.07.2007, wtorek
To już dziś. Już dzisiaj startuje kolejny etap regat. Przed 0900 L.T. nasz diesel-master Wiesiu odpalił katarynę i opuściliśmy kotwicowisko. Przez dwie godziny manewrowaliśmy między miliardem małych jednostek, usiłując nie rozkadłubić katamaranów i oszczędzić innym zwiedzania kilu Chopina. Zbliżaliśmy się do linii startu i pod komendą kpt. Czajewskiego wytrenowaliśmy stawianie/rzucanie żagli i zwroty. Przed dwunastą odłączyliśmy benzyn-żagla, by dokładnie o 1205 i 50sek. wystartować w drugim etapie The Tall Ships' Races 2007.
Wieje piąteczka bajdewindem, wszystkie żagle postawione, co jakiś czas poprawki kosmetyczne np. rogów szotowych. Za rufą większość tallshipów, plotki o naszej piątej pozycji, acz oficjalnego komunikatu brak. Zanim go podadzą będziemy pierwsi! Wiatr słabnie. Jest dobrze.
Ania 'Żuq' Żaczek, wachta I
1 sierpnia Roku Pańskiego 2007
Po jak zwykle traumatycznej pobudce pan kapitan poinformował nas, że płyniemy właśnie u wschodnich wybrzeży Gotlandii. Dla odmiany, dodał również, ze płyniemy aby wygrać, co spotkało się z cichym aplauzem załogi.
Tym razem tez w Waflowym rufoturnieju "Idź na całość" nikt nic nie wygrał. Po raz kolejny po spożyciu zestawu śniadaniowego nr 1 + dżem jedni sprzątali, inni rzygali, reszta to tu, to tam spala. Taki stan utrzymał się aż do obiadu. W tak zwanym międzyczasie popruł się bombramsel grotmasztu. O godzinie 1700 rozległ się dłuuugi dzwięk syreny, który wiele zaspanych wypadając z koi odebrało jako alarm co najmniej do opuszczenia statku. Nie był to ani głupi żart, ani alarm, lecz okazanie, ze pamiętamy o wydarzeniach z 1 sierpnia 1944 roku, kiedy to wybuchło powstanie w Warszawie. Kapitam Czajewski podzielił się z nami kilkoma cennymi wspomnieniami tamtego okresu, co zmusiło nas do głębszej refleksji.
Po kolacji popełniliśmy długo oczekiwany zwrot, co z zegarkiem w reku (wraz z dociągnięciami kosmetycznymi) zajęło nam dokładnie pół godziny i wiele uszczęśliwionych osób udało się wreszcie wykapać.
Ciekawe, gdzie płyniemy tym razem.
Joanna Słomiak, wachta II
Iza Rogucka, wachta II
Tytus Mystkowski, wachta I
godzina 1437
Informacja z pokładu:
Godzina 1301. Płyniemy na silniku i sztakslach juz prosto do Świnoujścia.Planujemy być na dzisiaj wieczór w Szczecinie.Regaty skrocóno,co dla nas bylo niekorzystne.
godzina 0937
Tymczasowe rezultaty drugiego etapu: Chopin na pozyscji 23-ciej w klasyfikacji ogólnej i 6-tej w klasie A
godzina 2157
Komunikat STI z godziny 1600 GMT: Chopin
zajmuje pozycję 39-tą w klasyfikacji ogólnej i 9-tą w klasie.
Więcej informacji.
Komisja regatowa zmieniła limit dotarcia do mety dla klasy A na 3.08.2007 godzina 0000 GMT. Wiatry nie są sprzyjające więc coraz więcej żaglowców udało się już do Szczecina. Cała armada jest spodziewana tam 4.08 około południa.
godzina 0949
Chopin dokonał osty zwrot z kursu S
na prawie na WWN (patrz
Fleet Tracking) w
kierunku na Oland. Wg.
stron STI
znajduje się aktualnie (na 0500 GMT) na 9-tej pozycji w klasie i
35-tej w klasyfikacji ogólnej. Trzymamy kciuki za "dobrą jazdę".
Zapraszam też do informacji
dodatkowych.
godzina 2137
Oficjalna klasyfikacja z godziny 1600; Chopin na 9-tej pozycji w klasie oraz na 19-tej w klasyfikacji ogólnej.
godzina 1700
Godzina W. Ci co pozostali w Warszawie pasjonują się rywalizacją Chopina w Operacji Żagiel ale także rozpoczynają 63 dniowy okres wspomnień związanych z 63-cią rocznicą Powstania Warszawskiego. |
godzina 0939
Aktualna (z dnia 31.07.2007 godzina 1600) pozycja Chopina w klasie i ogólna 9-ta.
godzina 2117
Oficjalny start 2-go etapu regat odbędzie się jutro 31.07.2007 o godzinie 1200. Zapraszam gorąco wszystkich do relacji z pokładu
Chopina zamieszczonej w
Żaglach.
godzina 0823
Żaglowce przygotowują się parady w godzinach 1100 do 1400 na trasie wśród
tysięcy wysepek rozpoczynając od
Stockholmu
od Älvviksgrundet poza Lidingö. Później via Vaxholm, Oxdjupet and Lindalssundet,
Kanholmsfjärden, Sandhamn och Revenge. Sprawdź
na mapie. Można również
sprawdzać jakie żaglowce opuszczają port przy pomocy
kamer internetowych.
godzina 2249
Miejmy nadzieję, że Koncert Szopenowski na pokładzie wywołał sensację.
Zapraszam do
ciekawej
mapki rozmieszczenia żaglowców w porcie. Ale dalej nie wiemy gdzie
dokładnie stał STS F.Chopin. Administrator
nie natrafił na jego zdjęcia na
oficjalnej galerii. Jak ktoś jeszcze nie widział to zapraszam do obserwacji
on-line czyli kamery internetowe portu Sztokholm. Może ktoś będzie miał okazję wypatrzyć Chopina opuszczającego port
(start 30.07.2007 około 1100)
godzina 2332
Na
stronach internetowych STI możemy przeczytać o uroczystościach powitalnych armady żaglowców. Wszystkie imprezy odbywały się przy akompaniamencie ulewnych deszczy. Polecamy
galerię zdjęć.
godzina 1817
Zapraszamy do bardzo ciekawego artykułu na stronach STI o grach i
zabawach
ludu finlandzkiego czyli co załogi robiły podczas pobytu w
Mariehamn.
Jest też interesująca
galeria aktualnych zdjęć na których
wypatrzyliśmy Chopina.
godzina 1703 relacja z pokładu:
Płyniemy cały dzień w pełnym słońcu do Sztokholmu miedzy tysiącem wysepek.
Wygląda jak teren naszych
Mazur
tylko 100 razy większe. Jest z 8-10 osób w wieku około 18 lat. W wolnych
chwilach w dzień wszyscy czytają książki. Start drugiego etapu jest ze
Sztokholmu
a meta w
Szczecinie.
godzina 2217 informacja z pokładu:
Jest super. Był już średni sztorm. Pół załogi padło i wymiotowało. Teraz jesteśmy w porcie na Alandach w Marienhame. Stoją tu prawie wszystkie żaglowce. Coś pięknego. III oficer prawie nie sypia.
godzina 2157
Ze stron portu Tallinn dowiadujemy się, że Chopin
opuścił ten port. Większość żaglowców uczestniczących w
Operacji Żagiel udała się na
Alandy.
Proponuję przeszukiwać strony z
WebCamami
w okolicy. Może gdzieś wypatrzymy Chopina,
Sztokholm oczekuje armady 116 żaglowców i jachtów 27-go.
godzina 1918
Zapraszamy do ładnego filmiku z szykującego się do przybycia żaglowców Sztokholmu.
godzina 0907
Zapraszamy do przygotowania się teoretycznego a mianowicie odwiedzamy zbiór
linków do miasta
Tallinn a
następnie sprawdzamy pozycję
STS F.Chopin (pir 20) na oficjalnej stronie portu oraz kontrolujemy
bardzo fajną kamerę w
porcie. Miłych kontaktów z załogami (tą schodzącą i nową która pewnie
dotrze na pokład pod wieczór)
godzina 2057
Z małym opóźnieniem spod Pałacu Kultury w Warszawie wyrusza druga zmiana uczestników Operacji Żagiel. Autobus udaje się do Tallinna. Jutro zaokrętowanie i wypłynięcie do tz. rejsu towarzyskiego do Sztokholmu. |
godzina 0759 O godzinie 1000 Chopin opuszcza Kotke
godzina 2111
Ostatni dzień postoju w Kotce przed
wypłynięciem do
Tallinna.
Proponuje więc pójść śladem powiedzenia: Polacy nie gęsi... i zobaczmy co w
Ameryce czyli Regaty Ogromnych Żaglowców tamże. Oni o naszych nic nie wiedzą. |
godzina 0809
Dalej brak wieści z pokładu Chopina.
Może coś dotrze razem z ekipą która powróci autobusem z Tallina.
godzina 1946
Dalej brak jakichkolwiek informacji. Zapraszam więc do galerii zdjęć z uroczystości rozdania nagród za 1-szy etap.
Można też próbować WebCam.
godzina 1052
Pojawiają się na
oficjalnych stronach STI urocze zdjęcia z imprez w Kotce. Warto pooglądać chociaż nie uwidzisz tam Chopinowców.
godzina 0056
SENSACJA. Dotarły najświeższe wiadomości z dalekiej
przeszłości regat.
A mianowicie w dniu 17.07 Chopin popłynął do
Helsinek. Do jeszcze większej sensacji należy fakt, że delegacja Chopina w osobach: Kapitan J.Czajewski, III oficer M.Potempski, L.Włochyński, L.Harasz i Nastazja udałi się na z wizytą tz. wymianą załóg na pokład rosyjskiej fregaty 'Shtandart' - z Sankt Petersburga |
godzina 2341
Doszły zdjęcia opisane w
RELACJI.
Zapraszam do
miniGalerii
godzina 2125
Dalej brak wieści. Miejmy nadzieję, że nasi dobrze się bawią i odpoczywają. Dla
ciekawskich atmosfery tych dni w Kotce proponuję
ładny filmik.
godzina 0858
Dalej brak wiadomości z pokładu naszego ukochanego
Chopina.
Ze stron
oficjalnych wiemy jedynie, że w
Kotce ogromne
uroczystości. Zapraszam więc na razie do obejrzenia
skromniutkie galerii zdjęć znalezionych w Internecie.
Uwaga: Webcam
Przypominamy! Wyjazd autobusu do Tallina 21-go o godzinie 2000 sprzed trybuny honorowej na Placu Defilad (od Marszałkowskiej)
godzina 1903
Brak jakichkolwiek wieści z pokładu Chopina. Proponuje więc obejrzenie
galerii zdjęć z Kotki oraz opis imponującego wejścia do portu w wykonaniu załogi meksykańskiego Cuauhtemoc'a.
Z braku innych informacji proponuję zestaw Relacji Subiektywnych.
godzina 0759
Brak wieści z pokładu Chopina.
Możemy jedynie dowiedzieć się ze stron oficjalnego serwisu STI, że dzisiaj sporo imprez regatowych.
godzina 1847
Brak wieści z pokładu Chopina. Sądząc z informacji zamieszczonych na oficjalnych stronach STI są w Kotce.
godzina 2157
Czytajcie
RELACJE pisane przez załogę Chopina
Brak wieści z pokładu. Rano III oficer próbował przesłać z kafejki internetowej
zdjęcia które miały urozmaicić relację. Niestety dotarły uszkodzone.
Proponuję więc zapoznanie się z dwoma ciekawymi artykułami:
1. O odwiedzinach załogi Chopina w
saunie
fińskiej
2. Ciekawej
pomyłce
administratora strony STI uznając, że
Sedov
jest POLSKI?!
Codzienna
relacja pisana przez kolejne wachty
Oto nasz dziennik pisany dzień za dnie - codziennie na wachcie świtowej
(codziennie oczywiście przez inną wachtę).
FANTASTYCZNE!
Zachęcam do przeczytania. W przyszłości, jak dotrą zdjęcia zostanie nimi
okraszona (np. załoga ubrana w nowe mundury STS F.Chopin salutująca innym
załogom podczas parady)
2007.07.05-06, czwartek-piątek
Warszawa, Plac Defilad, godzina 1700 - zgromadzenie młodych ciałem i/lub duchem ludzi w oczekiwaniu na...
To my, załoga "Fryderyka Chopina" na pierwszy etap The Tall Ships' Races 2007. W perspektywie prawie dwudziestogodzinna jazda do Aarhus, gdzie stoi nasz statek. Nic to. Po niewielkich zawirowaniach związanych z lokalizacją autokaru - ruszyliśmy. W drodze ku zachodniej granicy zabraliśmy z Poznania i Szczecina brakujących załogantów. 4 nad ranem - zostawiamy Polskę w tyle. O 1300 jesteśmy na miejscu, Pośród setki żaglowców (widok imponujący!) wyróżniają się maszty "Chopina". Szybka wysiadka, rozładunek i ciąg zlewających się ze sobą zdarzeń.
Leniwa wymiana załóg pośród łzawych pożegnań, spotkanie z Kapitanem i kolorowa parada uczestników regat. O 2000 przejęliśmy statek. Zadanie na najbliższą noc - doprowadzić żaglowiec do ładu. Do rana szorowaliśmy pokład, glancowaliśmy messingi i sprzątaliśmy pomieszczenia, a w miarę tychże czynności odkrywaliśmy nowo zakupiony ekwipunek żaglowy.
7 lipca 2007 roku - 0800 rano, pierwsza bandera. Zaczął się zwykły rytm życia na "Chopinie".
Lena Koziej, III wachta
2007.07.07 sobota
I wachta
Jak
się znajdzie relacja, to natychmiast zostanie umieszczona
2007.07.08, niedziela
Po porannej banderze i niedzielnym śniadaniu, co według panującego na żaglowcu zwyczaju oznacza uwielbianą przez wszystkich jajecznicę, na pokładzie czuło się atmosferę oczekiwania. Od rana trwały przygotowania do zapowiedzianego na trzynastą wyjścia z portu i parady. Część załogi zajęta była pracami na pokładzie tj. przyszywaniem żagli, glancowaniem mesingów, myciem pokładu, podczas gdy pozostali robili ostatnie poprawki swoich mundurów. W końcu nadszedł długo wyczekiwany moment - zabrzmiał dzwonek wzywający do manewrów. Cała załoga ubrana w czarno-białe mundury stawiła się na swoich stanowiskach. Cumy oddane. Pośród innych większych i mniejszych jednostek wyruszamy wyznaczoną trasą parady. Ustawieni w szeregu wzdłuż burty salutujemy innym statkom, machamy przy tym w uprzednio trenowany sposób. Jesteśmy w tym nieźli. Uff, już po wszystkim. Stawiamy żagle, ster przejmują kolejne wachty. Nasz cel to Bornholm, gdzie znajduje się linia startu regat. Nadszedł czas, by przełączyć się na 'tryb morski'. Pogoda nam dopisuje, wiatry sprzyjają, są więc powody do zadowolenia. Spontanicznie część załogi zbiera się na rufie i przy akompaniamencie gitary zaczyna śpiewać szanty. wachta kambuzowa sprząta po kolacji, a reszta w kojach zbiera siły przed wachtami nocnymi. Po północy pierwsza i trzecia wachta wykonuje kilka manewrów. Pod pokładem nieco buja, z tego powodu część załogi ma problemy z utrzymaniem się w kojach czy zaśnięciem. O świcie wiatr trochę przycichł, do akcji wkracza druga wachta. Przy delikatnym szmerze silnika wachtowi szorują waterwajsy i polerują mosiężne kabestany tak, by przy stawianiu bandery oślepiały odbitym blaskiem słońca załogę.
Kuba Fedorowicz, Charlotte Larsen,
II wachta
2007.07.09, poniedziałek
Zaczęło się! Ćwiczymy! Od rana: Ciągnij! Luzuj! Pompuj! Liny na deski! Klaruj! Żagiel staw! Wzięli brasy! W skrócie - zwrot za zwrotem. Pracujemy coraz szybciej. Po kilku godzinach prób robimy rufę nawet w 3,5 minuty (podobno w mniej się nie da!)! Po przejściu przez cieśniny dotarliśmy na kotwicowisko, gdzie w rytmie prac bosmańskich czekamy na początek wyścigu. Poza tym dokształcamy się dzięki Kapitanowi Czajewskiemu, który wyłożył nam prawo drogi. Po kolacji alarm - do szant! Wieczór upłynął załodze na odpoczynku, urozmaiconym rufową projekcją filmu o 20 chopinowej "Szkole pod Żaglami". Później spokojny sen - zbieramy siły na dobry start!
Lena Koziej, III wachta
2007.07.10 wtorek
Wstaliśmy na banderę, od razu potem alarm manewrowy, opuszczamy kotwicowisko kierując się na linię startu. Dołączyły do nas inne żaglowce jak Sedov, Alexander von Humboldt, Dar Młodzieży, Shtandart czy Sorlandet. Postawiliśmy wszystkie żagle ze spankerem włącznie. O 0913 UTC, czyli 1113 czasu lokalnego przekroczyliśmy start. Słaby południowo-zachodni wiatr weryfikował cierpliwość wszystkich wacht, które czekały na swoich stanowiskach na dyspozycje z mostka. Mijaliśmy kolejne żaglowce zostawiając w tyle "Iskrę", "Shtandart", "Lorda Nelsona", "Staatsrad Lahmkuhl" i "Alexander von Humoldt". Podjęliśmy bezpośrednią rywalizację ze "Sedovem", a następnie "Sorlandetem". Na czele stawki - startujący z maszynowego rozpędu "Dar Młodzieży". Po odwołaniu alarmu część załogi wyległa na pokład rufowy, by skorzystać ze słonecznej pogody i odespać nieco alarm. Reszta podziwiała inne żaglowce fotografując je z każdego możliwego miejsca na pokładzie. Drogi uczestników regat zaczęły się powoli rozchodzić, ale co jakiś czas można było zaobserwować np. rosyjskiego "Sedova" - drugi największy żaglowiec na Świecie, zbrasowanego na wstecz, czy meksykańskiego Cuautemoca puszczającego na deku disco i techno na pełny regulator. O zgrozo, obok ostatniego mieliśmy względną przyjemność płynąć ładnych parę godzin. Resztę dnia prowadził normalny tryb życia wacht nawigacyjnych. Kapitan Adam Kantorysiński, pełniący funkcję sailmastera przez cały czas czuwał nad pracą żagli i osiąganiem możliwie dużo z warunków wiatrowych.
Otka Malawko, I wachta
2007.07.11 środa
Drugi dzień regat, a my już jesteśmy "na czele".... Niestety jak na razie tylko drugiej połowy wyścigu. Ale wciąż "prujemy po wygraną". Już po śniadaniu na rufie zaczęło robić się tłoczno - gromadziły się książki, kremy do opalania i sterty porzuconych bluz i polarów. Nic dziwnego - na niebie lampa, a wiatr wieje z siłą, aż 3 w skali Beauforta. Oto by sielana nie trwała zbyt długo, zadbał bosman wyrywając kilka par rąk... na szczęście tylko do prac bosmańskich. Niektórym wręczył pędzle, innych wywiesił za burtę, a jeszcze innych wyposażył w "młot pneumatyczny" by skutecznie zakłócać wypoczynek. Aktywny był też Sailmaster, który biegał po pokładzie i bawił się wszystkimi możliwymi linkami. W połowie dnia nawet gołębie zaczęły nas doganiać, a jeden z nich, nie pytając Kapitana, wkręcił się na dobre do naszej załogi. Został ochrzczony imieniem Kebab, a według niektórych to szpieg "Sedova". Pod wieczór wiatr wreszcie się wzmógł, zaczął siąpić deszcz, znów zaczęliśmy wypadać z koi, ale to chyba lepsze niż flauta i poparzenia słoneczne, ma być walka!
Kuba Fedorowicz, II wachta
2007.07.12 czwartek
Jeszcze płyniemy! Nadal, aby wygrać!
Sailmaster nie schodzi z pokładu od 600 mil. Determinacja załogi sięga zenitu. Zaskakuje znajomość takielunku, szybkość reagowania, zaangażowania w żeglarską robotę.
Od wczoraj jesteśmy pierwsi... w drugiej dziesiątce ścigających. Z wolna idziemy do przodu. Starszy Oficer, ekstremalnie skoncentrowany, lada moment wdroży zwycięską strategię finiszu, stąd uzasadniony strach na doganianym "Sedovie".
Na pokładzie "Chopina" pięciu Kapitanów - statek musi wyglądać! Mesingi drzemy do korzenia - nie były takie od nowości, niektóre nawet za nowości takie nie były!
Mimo zaciekłej walki regatowej i wytężonej pracy pod wodzą bosmana, znajdujemy czas na bycie razem - morskie opowieści Komendanta Drapelli i Kapitana Czajewskiego, wspólne szantowanie, czytanie na rufie, czy romantyczne spotkanie w kajucie to uroki pokładowego życia.
Z aspektów gastronomicznych: nie wiemy, gdzie jest Kebab - jedni mówią, że odleciał, inni w geście solidarności z zaprzyjaźnionym zwierzęciem, zrezygnowali z podanych na kolację gołąbków. Stale rosną kompetencję wachty "pentrowej" - nawet kisiel już podawli... Dlaczego kisiel?! Na zimnych wodach północnego Bałtyku sterują tylko najlepsi sternicy, "Chopin" wchodzi na kilkumetrowe fale, na pokładzie i pod pokładem trzeszczą sztormliny, a ksiel...? Kisiel w dwie strony smakuje tak samo.
Płyniemy do zwycięstwa, żagle pełne wiatru, przed nami Petersburg...
Leszek Włochyński, III wachta
2007.07.13 piątek
Kolejny dzień regat, wszyscy żyjemy nadzieją, że już ostatni. Staramy się nie sugerować faktem, źe jest piątek trzynastego. Godzina 0801 najważniejszy moment całego dnia, wtedy to została poczyniona pierwsza poprawka trymu żagli, która w trybie reakcji łańcuchowej pociągnęła za sobą kolejne. Za sterem zmieniają się kolejni wykwalifikowani (w zupełnie innych dziedzinach) sternicy. Oficerowie mówią we wszystkich językach świata, Sailmaster zapomniał już jak "Chopin" wygląda pod pokładem. Dostarczamy do organizmów kofeinę wszelkimi możliwymi sposobami, niedługo zaczniemy się nią nacierać. Sprzyja nam tylko teoria chaosu. Owocem wyżej wymienionych działań są poparzenia słoneczne załogi, kilka kilo pokładu mniej (rozniesionego do koji na różniej maści fatałaszkach) oraz to, źe rosyjski Sedov miał wspaniałą okazję do obejrzenia "Chopina" ze wszystkich stron, począwszy od szybko zbliżającego się dziobu, przez trawers, do pawęży niknącej w oddali. Miał też okazję poczuć subtelną aurę, która zaczęła się już roztaczać za statkiem. Na pokładzie śpiewamy szanty, a mniej więcej co drugą rozlega się z mostka głos: Do brasów!. Brasujemy, śpiewamy, śpiewamy, brasujemy. Sielankową atmosferę przerywa komunikat: Uwaga, o 17.05.47 minęliśmy linię mety! W załodze zapanowała nie tylko radość z zakończenia pierwszego etapu regat, ale też rozpoczęło się gorączkowe poszukiwanie oznakowań linii mety. Dzień kończymy, wypatrując już portu w Kotce i związanych z nim utęsknionych pryszniców.
Dobromira Matelak, Otka Malawko, I wachta
godzina 2218
Po meczu Polski z
Brazylią w koszykówce (no cóż przegraliśmy - ale to mistrz świata). III oficer miał rację. Pojawiły się nowe wyniki 1-szego etapu. Chopin jest na pozycji 17-tej w klasyfikacji ogólnej a 9-ty w klasie.
godzina 1849
III oficer: są w Kotce. Wieczorem, z kafejki internetowej zostanie przesłany długi artykuł o walce na trasie regat. Pozycja podana w poprzednim komunikacie może się jeszcze zmienić bo nie wszystkie żaglowce dotarły do mety.
godzina 1432
Na oficjalnych stronach regat pojawiły się już chyba ostateczne rezultaty 1-szej części regat. STS F.Chopin został sklasyfikowany na 16-tej pozycji w klasyfikacji generalnej i 10-tej w klasie A.
Z pokładu żaglowca od godzin południowych dnia wczorajszego nie ma żadnych informacji. Miejmy nadzieję, że nie zostali zaaresztowani w Sankt Petersburgu (zgodnie z dobrze znaną staro-carską zasadą: 'No news is a good news'). Przez cały wczorajszy dzień prowadzono intensywne próby załatwienia pozwolenia na wpłynięcie do portu. Pomimo kilkudziesięciu telefonów oraz majli nic nie wyszło. Wymagane formalności po prostu nas przerosły! W końcu co się dziwić. Port ten nie leży w strefie Unii Europejskiej. Również o wiele łatwiej załatwić pobyt w dowolnym zakątku świata np. Morze Karaibskie.
Tak więc zapraszam wszystkich internautów do odwiedzenia nieco żartobliwych stron Bractwa Rejowego.
godzina 1705
Na stronach organizatora przy żaglowcu Chopin pojawiła się notatka Finished. Na razie (nie wiemy czy już po uwzględnieniu przeliczników) zajmuje pozycję 10-mą w klasie A a w klasyfikacji ogólnej a 18-tą. GRATULUJEMY ukończenia 1-szego etapu regat. Trzymamy kciuki za conajmniej takie same wyniki w 2-giej części (Architekci).
Mamy nadzieję też na relacje z regat (po dotarciu do jakiejś kawiarenki internetowej - których zabrakło na środku Bałtyku).
godzina 1804
Relacja III Oficera (chwilowa łączność komórkowa):
Prawie kompletna flauta. Żaglowce ledwo poruszają się w kierunku mety. Brak oficjalnych pozycji
godzina 1021 Według informacji organizatora Chopin na godzinę 1700 zajmuje pozycję 8-mą w klasie a w klasyfikacji ogólnej a 13-tą. GRATULUJEMY i trzymamy kciuki za ostatnie kilka godzin. Teraz już mijają Tallin.
godzina 0014
Relacja III Oficera (chwilowa łączność komórkowa):
Załoga na Chopinie robi wszystko, żeby uzyskać najlepszą pozycję. Analiza współrzędnych poszczególnych jednostek wskazuje, że jesteśmy na o wiele lepszej pozycji ale niestety 'wykańczają" nas współczynniki przeliczeniowe. Niestety nie mamy szans z tymi największymi. Przy podobnie wybranych żaglach płyniemy wyraźnie o około 1-2 węzły wolniej. Postawione mamy wszystko co tylko możliwe. Walczyć będziemy do samej Kotki. Podejmiemy próbę, po zakończeniu 1-szej części regat, odwiedzenia
Sankt
Petersburga.
godzina 2145 Według informacji organizatora Chopin na godzinę 1700 zajmuje pozycję 18-tą w klasyfikacji ogólnej a 11-tą. GRATULUJEMY i trzymamy kciuki za końcówkę.
godzina 1135 Według informacji organizatora Chopin na godzinę 0500 zajmuje pozycję 25-tą w klasyfikacji ogólnej a w klasie bez zmian czyli 13-tą.
godzina 0935 Ciągle brak informacji z dnia dzisiejszego. Armada żaglowców jest najprawdopodobniej w rejonie wyspy Gotland (po drugiej stronie wyspy).
godzina 2135 Według informacji organizatora Chopin na godzinę 1600 zajmuje pozycję 30-tą w klasyfikacji ogólnej a 13-tą w klasie.
godzina 1457
Weryfikacja informacji na oficjalnej stronie
Feet Tracking
informuje nas, że F.Chopin zajmuje się na
pozycji 11 w klasie A a na 21 w klasyfikacji ogólnej.
godzina 0438
O godzinie 1800 po uwzględnieniu przelicznika mamy miejsce 9-te. Całą noc i teraz regatujemy się z Cuautemoc'iem. Postawione wszystkie żagle. Wieje bardzo
słabo (1-2 B)
godzina 2011
W
regatach ostatecznie na starcie stanęło 79 jednostek.
Klasę A prowadził na starcie Dar Młodzieży a niecałą minutę za nim
linię startu przekroczył meksykański Cuauhtemoc a w kolejnej minucie na
miejscu trzecim norweski Christian Radich.
Warunki pogodowe korzystne z wiatrem o sile 4/5B.
Pierwszy punk kontrolny umiejscowiono w okolicy wyspy
Bornholm.
UWAGA: od jutra 1100 GMT wystartuje oficjalny serwis śledzenia żaglowców.
godzina 1100. Start regat. Klasa A startuje jako pierwsza. Zgłoszonych jest 17 jednostek które przybyły na linię startu w pełnym ożaglowaniu Warunki pogodowe: morze bez fal, Siła wiatru OK. 3B od rufy. STS F.Chopin takie warunki lubi chociaż mogłoby wiać mocniej. Na starcie postawione wszystkie dostępne żagle. Nastroje wśród załogi dobre Kapitan A.Drapella wyznaczył odpowiedzialnym za manewry żaglowca podczas regat aktualnego bosmana tz. kapitana Adama Kantorysińskiego. Cały wczorajszy dzień załoga trenowała zwroty. Ostatnio przyjęto zasadę, że będą wykonywane jedynie zwroty przez rufę. Pierwszy treningowy trwał około 8 minut. Po trzech cała załoga zeszła z czasem do niespełna 3,5 minuty. Brawo byle tak dalej! Kapitan Kantorysiński od momentu pojawienia się na żaglowcu przystąpił do ważnej działalności bosmańskiej jaką jest szycie żagli. III oficer donosi, że aktualnie uszkodzony jest nadajnik satelitarny tak więc będziemy mieli kłopoty z uzyskiwaniem bieżących informacji z pokładu na które bardzo liczyliśmy. Łączność komórkowa niestety działa jedynie w okolicy linni brzegowej.
"Parada Żaglowców" o godzinie 1600. Natępnie żaglowce udadzą się na linnię startu która znajduje się 140 mil od Arhus.
Oficjalny start regat 10 lipiec godzina 1100
Aktualna prognoza pogody w rejonie startu regat.
Pogoda morska dla bardziej dociekliwych
Wieczorem odbył się koncert Bryan Adams'a (40€) a następnie fascynujący pokaz ogni sztucznych.
O 1630 odbyła się odprawa kapitanów. Faworytami w klasie są żaglowce norweskie: Christian Radich, Captain Clas Jagdum oraz Statsraad Lehmkuhl, Captain Marcus Seidle.
Na razie wiatry o prędkości 25 węzłów.
Brak informacji z pokładu jak i nowości na stronach organizatora. Proponujemy więc w międzyczasie studiowanie ożaglowania i olinowania oraz metody manewrowe naszego żaglowca.
Wszystkie pośrednie znaki na niebie i ziemi wskazują, że żaglowce szykują się do startu. Na Południowym Bałtyku szaleją sztormy. Życzymy "naszym" wspaniałej współpracy na pokładzie która powinna doprowadzić do zwycięstwa
godzina 1831
Autobus z pierwszą grupą uczestników regat wyrusza z Warszawy
Sprawdź historię jednego transportu
Po miesiącach przygotowań, dziesiątkach spotkań, setkach telefonów itp. marzenie sternika Bractwa Brygowego przeobraża się w rzeczywistość.
Zapoznaj się z historią przygotowań do reaktywacji działań Bractwa prowadzących do udziału
STS F.Chopin w regatach.
Mniej zorientowani mogą znaleźć podstawowe dane o
historii regat
jak i linki do informacji o miejscu startu czyli
Arhus.